Kredyt to shit.

Kredyt Kredyt kredyt

Od razu na wstępie przyznam się, że mogę nie być odpowiednią osobą do wyrażania opinii na temat kredytów. Nigdy nie wziąłem żadnego kredytu, nie mam w tym doświadczenia praktycznego. Pisząc ten artykuł opieram się głównie na relacjach i doświadczeniach innych.

To, że nigdy nie brałem w życiu żadnego kredytu dla wielu może wydawać się dziwne. Była nawet taka chwila, że zacząłem się zastanawiać czy wszyscy w około nie mają racji, czy to przypadkiem nie ja jestem jakimś dziwakiem i odszczepieńcem. Niektórzy podkreślali, że przecież nie mam żadnej historii kredytowej, że to może okazać się w przyszłości problematyczne, radzili mi np. wziąć przedmiot małej wartości po to, aby budować historie kredytową. Podkreślam, że choć wydaje się to logiczne, nie mam do końca pojęcia, czy takie żelazko spłacane przez rok czasu, bądź spłacone przed czasem podniosło by mi w sposób zadowalający zdolność kredytową. Ale to nie jest problem, który jest dla mnie istotny.

Poznałem już znacznie później ludzi, którzy byli zakredytowani pod korek. Kredyt samochodowy, karta kredytowa, hipoteka, druga karta. Podejście tych ludzi wydawało mi się abstrakcją. Jak można wszystko brać na kredyt do tego nie patrząc czy płacimy 400 czy 600 zł? To jakaś chora sytuacja. Spłacanie karty kredytowej, innym kredytem? Zwiększenie limitu konta traktowane jak zbawienie? Szkoda mi było tych ludzi, jednemu z nich pamiętam jak pożyczyłem 500 zł. Miał tyle kredytów itd., to potem nawet sam mu mówiłem – spoko, ja w tej chwili nie potrzebuje tak bardzo kasy, lepiej już kredyt jakiś spłać. Z perspektywy czasu, uważam, że moje zachowanie, choć ludzkie było idiotyzmem, sam powinienem chyba wycisnąć ile się da. Bo oczywiste jest, że zamiast nadpłacić jakiś kredyt, zwiększył limity kredytowe zadłużając się radośnie dalej. Słyszałem ostatnio, że doszedł już do linii oporu. Słyszałem, że ostatnio nie dostał jakiegoś kredytu czy zwiększenia limitu kredytowego.

Słyszałem też kilka historii ludzi, którzy, przynajmniej sami tak twierdzili, etap zadłużanie się bez pamięci mieli już za sobą. To są odpowiedni ludzie do podejmowania tej kwestii? Dopiero od nich dowiedziałem się mnóstwa konkretów.

Niemal bez wyjątku karty kredytowe uważają za najgorszy produkt, wskazują, że to karta kredytowa była przyczyną tak szybkiego wchodzenia w stan zadłużenia. Któryś z amerykańskich doradców, w swojej książce opisywał, że większość amerykanów, w zadłużenie wpada przez karty kredytowe. Najlepszą rzeczą, jaką można zrobić z tym kawałkiem plastiku, to wziąć nożyczki i pociąć, aby nie dało się używać. Następnie zablokować w banku i poprosić, aby nie nowa nie była wysyłana. Nie da się wypowiedzieć w prosty sposób umowy, jeżeli na karcie kredytowej jest zadłużenie, bo bank zażąda natychmiastowej spłaty.

Kredyty konsumpcyjne też są głupotą. Zdecydowanie bardziej opłacalną opcją jest odłożenie w pierwszej kolejności pieniędzy a dopiero potem dokonanie zakupu. Zapłacimy wtedy pracą, którą już wykonaliśmy, a nie dopiero tą, którą wykonamy. Do tego dołożą nam jeszcze do tego prowizję.

Jedyne kredyty, które mają sens, to kredyt hipoteczny ewentualnie kredyt inwestycyjny. Zgadzam się z tak postawioną tezą. Rozumiem, że wiele osób w Polsce, wolą opłacać ratę kredytu hipotecznego za swoje mieszkanie, niż co miesiąc płacić niemal tyle samo, za wynajem. Słyszałem też wiele inspirujących historii, że mając kredyt hipoteczny, najpewniejszą z inwestycji jest jego nadpłata, mimo, że nadpłacanie kredytów jest ciężkie psychicznie.

Kredyt inwestycyjny czy obrotowy to też trochę inna para kaloszy. Może być to opłacalne, ale nie musi. Każdy kredyt po prostu należy spokojnie przemyśleć.

Patrzę na to wszystko trochę z boku. Mam nadzieję, że nigdy w życiu nie wezmę żadnego kredytu, a jest na to spora szansa, ponieważ dzięki sporym wysiłkom (oraz pożyczce wewnątrz rodziny) udało mi się uniknąć również kredytu hipotecznego.

Nie twierdzę, że absolutnie nigdy nie pożyczyłem pieniędzy, raz znajomy został moim inwestorem powierzając mi coś koło 20 tysięcy złotych, korzystałem też z rozwiązania pośredniego – allegro zapłać później. Obie sytuacje były bardzo dalekie od nazwania ich komfortowymi.

Pieniądze firmowe, które należą do kogoś innego, potrafią w przerażający sposób mieszać się nie-do-końca wiadomo gdzie z Twoimi prywatnymi. Nagle okazuje się, że w magiczny sposób gdzieś wyparowały. Raz miałem taką sytuację, że przeszukałem całe biuro, czy przypadkiem gdzieś ich nie wsadziłem, bo wydawało mi się nieprawdopodobne, że moich zostało aż tak mało.

Tak samo gdy weźmiemy taką zwykłą sytuację. Gdy w portfelu mam pieniądze, które nie są moją własnością, może to wygląda dobrze w momencie jak zaglądam do portfela. Tak naprawdę to one stanowią dla mnie problem, nie należą do mnie, jeżeli je zgubię albo wydam, to i tak będę je musiał zwrócić.

Pojawili się następni doradcy, którzy zadają pytania – to czemu nie weźmiesz teraz kredytu, nie kupisz mieszkania za kredyt hipoteczny na wynajem? Minie 15 lat, spłacą mieszkanie za ciebie.
W tej chwili to nawet się nie zastanawiam nad tego typu opcją. Każdy kredyt jest obciążeniem, finansowym oraz psychicznym. Do tego, jeżeli już bym się na to zdecydował, aby trochę rozluźnić te obciążenie psychiczne, na pewno przygotowałbym poduszkę finansową specjalnie pod ten kredyt. Byłaby to najprawdopodobniej kwota, która starczyłaby na opłacenia wszystkich kosztów związanych z kredytem oraz utrzymaniem tego mieszkania przez 12 miesięcy. Zalecam wszystkim tego typu rozwiązanie, 12 miesięcy to długo, śmiało można zmniejszyć kwotę do 6ciu.

Wiele osób zadłuża się, korzystając z rad autorów książek z USA. Wiesz, dlaczego oddziaływanie wygląda w ten sposób?
Jeżeli chodzi o marketing, reklamę czy prowadzenie firm, można by dużo nad tym dyskutować, ale amerykanie wyprzedzają nasz kraj o kilka ładnych lat. USA jest po prostu miejscem, gdzie wdrażane są nowe rozwiązania, które z opóźnieniem docierają do reszty, nie, dlatego, że trzeba coś na siłę skopiować, tylko, dlatego, że są dopracowane i przynoszą konkretne efekty.
Niektórzy specjaliści chcą przebić ten trend. Śledzą rynek amerykański, czytają nowości. Następnie przenoszą rozwiązania na grunt Polski. Nie było by w tym nic złego, ale czasami potrafią zapomnieć, że istnieją pewne różnice między Polakami a Amerykanami, i te dwa narody nie są identyczne.

Doskonale widać to, jeżeli chodzi o kredyty hipoteczne. Kredyty hipoteczne w USA działają zdecydowanie inaczej niż w Polsce. Tam, gdy dostaniesz kredyt, a nawet duży kredyt na drogą nieruchomość w momencie jak nie jesteś w stanie terminowo spłacać zobowiązań[L1] . Bierzesz kluczyki i idziesz zostawić je w banku. Pozbywasz się w ten sposób zarówno nieruchomości jak i kredytu. W Polsce odpowiadasz za to całym swoim majątkiem. Nie masz majątku? To zostaje Ci zobowiązanie.
Różnica jest subtelna prawda?? Mnie nie dziwi, że amerykańscy guru mogą w takich warunkach napisać,  kredytujesz się pod korek, ile tylko możesz, ile tylko wlezie a potem liczysz na szczęście. Jest to też powód, przez który banki muszą starannie weryfikować umowy, oraz przynajmniej powinny odrzucać więcej wniosków kredytowych

Też prawdą jest, że za gotówkę wiele rzeczy da się kupić po prostu sporo taniej. Weźmy takie mieszkanie. Nie wiem czy w tej chwili też tak jest, albo ja przed negocjowaniem ceny z developerem, dowiedziałem się, że 5% to taka normalna górka dodana, aby potem móc dodać rabat. Oczywiście nigdzie nie było to powiedziane, wprost, ale drugim warunkiem była płatność gotówką. Przyczyna jest bardzo prosta. Płacąc gotówką mam już środki przygotowane na transakcję, która może się odbyć nawet za chwilę. Kredytując zakup cały proces trwa dłużej, oraz nie jest tak naprawdę 100% pewny. Może się zdarzyć sytuacja, że bank odmówi kredytowania, więc siłą rzeczy developer stracił czas, w którym mieszkanie mógł obejrzeć klient, który umowę sfinalizuje.

Wiele osób ostatnimi czasy porównuje kredytodawca – Kredytobiorca, jako formę niemal identyczną jak Pan i Niewolnik. Wiele osób uważa również, że udzielanie kredytów wewnątrz rodziny, potrafi bardzo zepsuć relacje. Że dużo lepszym rozwiązaniem, jest w takim wypadku pomoc bezzwrotna. Ciężko mi się do tego odnieść, rodzina powinna wspierać się wzajemnie, podejrzewam, że faktycznie może to zepsuć relacje. Tylko ciężko mi znaleźć idealne rozwiązania, jeżeli weźmiemy pod lupę taką sytuację: Moja siostra potrzebuje 20 tys., ma 280, mieszkanie kosztuje 300 ceny ostateczne. Ja mam na koncie 50 tys. w formie oszczędności i poduszki finansowej. Nie widzę problemu, aby te 20 tys. przekazać czasowo siostrze, ale nie po to pracowałem i odkładałem, aby oddać je teraz bezzwrotnie. Jeżeli bym je pożyczył i nie mógł doprosić się o zwrot, sytuacja jest bardzo napięta.

 

Subskrybuj!
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarszy
Najnowszy Oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Dzban
2 lat temu

Słyszałeś może o powiedzeniu chcesz stracić przyjaciela pożycz mu pieniądze.
Jedną z naprawdę pasjonujących dla mnie rzeczy jest to jak zmienia się mentalność ludzi kiedy do gry wchodzą pieniądze, duże pieniądze.

Najlepszym przykładem są spadki po rodzinie kiedy jest więcej niż jedna z osób do dzielenia domu/działki/itp, żyjemy jeszcze w cieniu komuny i wiele mieszkań i działek jest często własnością kilku ludzi( nie dorobiliśmy się jeszcze jako społeczeństwo na tyle), póki główny inwestor jeszcze chodzi po świecie wszyscy trzymają jakiś poziom.

Pogrzeb, mija kilka dni i zaczyna się, wyliczanka kto ile ma % i nie ma znaczenia że jedno z dzieci opiekowało się domem i rodzicami jego rodzeństwo ma dokładnie taki sam udział chociaż nie ponosili żądnych kosztów czy to czasowych czy finansowych, bo umówmy się utrzymanie domu nawet bez remontów które jeśli dobrze udokumentujesz są Twoim wkładem w daną nieruchomość też kosztuje, lista drobnych a potrzebnych rzeczy jest długa i nikt Ci tego nie podliczy.

Rozwiązaniem jest napisany testament gdzie dokładnie wyznacza się spadkobiercę, można się odwoływać i mieć tzw zachowek ale w porównaniu do wojny w rodzinie i chodzeniu po sądach jest to opcja lżejsza ale wymaga zdecydowania ze strony piszącej ten testament.
Rzadko kiedy jednak słyszę o takim zdecydowaniu.